niedziela, 1 kwietnia 2012

XX rozdział

Zrobiłam krok i moja noga wylądowała tuż za progiem. Moja dotychczas lekko spuszczona głowa powędrowała wyżej. Nigdy potem nie żałowała tego, przed moimi oczyma stała Megan. Moja Meg, której nie widziałam od dzieciństwa, ponieważ przeniosła się do Londynu. Chociaż nie powinnam jej pamiętać, utkwiła mi na dobre w pamięci. To przy okazji bardzo dziwne, w ciągu  1 dnia spotkałam 2 moich najlepszych przyjaciół z dzieciństwa. Wyglądało to jakby ktoś to zaplanował z góry, za to mu dziękuje. Obydwie staliśmy wpatrzone w siebie na wzajem zaskoczone. Po 5 minutowym zawieszeniu, usłyszałam głos Kevina, który mnie otrzeźwił.
- Em, poznaj Megan, będzie naszą stylistką. Megan to jest Emma, jest fotografką. Będziecie razem pracować.
- Meg? To ty?- Zapytałam z niedowierzaniem w głosie
-Tak, Em to ja. Taka sama dobra Meg, znaczy Margaret.
- Stęskniłam się za tobą. Ile to już lat? 15?-
- Tak, dokładnie 15. Przepraszam cię że się nie odzywałam, ale wiesz sama nauka, chłopcy.- Tłumaczyłam się, przytulając mnie jednocześnie.
- Nic się nie stało, ale musimy się spotkać koniecznie. Może na kawie?
-Jasne, poczekaj.- Zgodziła się Meg.- Kev, wybacz. To jutro dopracujemy szczegóły kontraktu i co? Mogę zaczynać?- Zapytała podnosząc jedną brew wyżej.
- Jasne. - Odpowiedział
- Em idziemy?- Zapytała mnie, zabierając cienki beżowy płaszcz z wieszaka.
- Nie obraź się ale muszę jeszcze obgadać z Kevinem parę spraw, a potem jestem umówiona.
- Spokojnie nic się nie stało. To do jutra!- Powiedziała zamykając za sobą drzwi
- To wy się znacie?
- Tak, jak widzisz  wszyscy wyjechaliście. Ale dobra, trzymaj to są te zdjęcia. Obejrzyj je, a ja się zmywam.- Powiedziałam i obróciłam się na pięcie.
- Dobra, to do jutra.
Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam w kierunku windy. Spojrzałam na komórkę, aby sprawdzić która jest godzina. lecz okazało się że nie jest naładowana. Przede mną otworzyły się drzwi i weszłam do środka, miały się już zamknąć lecz ktoś powstrzymał je. Rozsuwane drzwi otworzyły się z powrotem, a do środka wkroczył Ed.
- Część Em.- Powiedział uśmiechnięty, drzwi się zamknęły
-Cześć.
- Em ja naprawdę nie chciałem. Nie myślałem, że ty... Czujesz to co ja.- To co ja? Czyli on też?- zapytałam siebie w myślach i spojrzałam na niego zaskoczona.'
- To co ja?- Zapytałam z niedowierzaniem
- Tak Emma, własnie tak. I wiec że nigdy nie przestałem cię kochać.- Powiedział mi to prosto w oczy.
Już miałam coś odpowiedzieć, ale drzwi się otworzyły. Chciałam szybko wybiec, ale nie pozwolił mi na to i złożył na moich ustach, namiętny pocałunek. Nie wtórowałam mu, więc przestał. To było cudowne, wiem  że jestem z Niallem ale to.. Mam nadzieje że Niall się nie dowie, ani nikt inny. Ostatni raz popatrzyłam mu w oczy, mówiąc nie moge i wybiegłam z budynku. Kilka łez spłynęły na mój gorący policzek. Chwile błądziłam, ale wkońcu znalałam mój samochód. Chciałam otworzyć drzwi do niego, lecz nie mogłam znaleźć kluczyków. Musiałam zostawić w biurze- Pomyślałam. Nie miałam ochoty tam wrócić, więc postanowiłam pójść pieszo.
Było dość jasno, wystarczająco jak na obserwowanie  nieba. Czułam jak moje rude włosy rozwiewa ciepły wiatr. Uwielbiałam je, chociaż w szkole podstawowej przezywali mnie "rudzielec" lub "ruda" i śmiali się ze mnie, ponieważ miałam je jedyna w szkole. Byłam z nich dumna. Pamiętam jak tuz przed wyjazdem Ed powiedział mi kilka słów " Jesteś wyjątkowa. I tego oni ci zazdroszczą, oni nigdy nie będą mieć tego czego ty masz" to moje tak zwane motto życiowe. Chodź mi minęło z 5 lat dalej je pamiętam, i nigdy przenigdy nie zapomnę. Był jak starszy brat, w którym się skrycie kochałam. Podczas tych lat zdarzyłam się przyzwyczaić i pożegnać. Pierwszy tydzień był najgorszy, potem poszło gładko. Pewnie dlatego że  kiedy dzwonił moi rodzice wygarniali mu jego winy. Dzięki temu nie przezywałam jego odejścia strasznie tragicznie, tylko tragicznie. Tak mówili rodzice, kiedy się tłumaczyli dlaczego nie pozwalali mi z nim rozmawiać. Obecnie moje łzy wpłynęły ciurkiem z oczu. Nie wiem dlaczego, ale tak się stało. Nie mogłam tego powstrzymać więc weszłam do parku i usiadłam na skraju fontanny. Wysunęłam rękę w stronę wody, tak abym opuszkami palców dotykałam  lutra wody. Bezmyślnie rysowałam serca. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk suwanego się zegarka z mojej dłoni. Szybko podciągnęłam go wyrzej i spojrzałam która godzina. Skazówki skazywały godzinę 21.  Bez znaczenia. Jeszcze chwile patrzyłam zamyślona w zegarek. To co wymyśliłam przeraziło mnie. Zerwałam się natychmiast z mojego dotychczasowego miejsca i zaczęłam szukać telefonu. Złapałam go w ręce, próbując go włączyć uderzałam w rękę. Lecz na próżno. Rozejrzałam się, nie wiedziałam gdzie  jestem i jak mam trawić do domu. Wybrałam najbliższą uliczkę i wbiegłam w nią, truchtałam aż do głównej ulicy. Na przejściu dla pieszych rozejrzałam się, jak nakazywało prawo i przeszłam na drugą stronę. Moje włosy falowały na wietrze, a moje nogi odpadały. Zdarzyłam dobiec do Big Ben'a, kiedy znalazłam ławkę na której przysiadłam. Upłynęło sporo czasu, więc było grubo po północy. Właśnie rozwożono gazety tak zwane  plotkarskie, natrafiłam na jedną. Ale nagłówek był inny niż oczekiwałam. Głosił:
" Gra na dwa fronty? Nasz wrażliwy członek 1D nie będzie zachwycony". A pod nim  zdjęcie moje z Niallem oraz Ja i przyciągający mnie do siebie Ed. teraz wiedziałam że mogę stracić wszystko na czym mi zależało. Mojego Nialla.

8888
Zapraszam was na mój blog http://smallbluediary.blogspot.com/
A widzicie napisałam :D
Jestem z siebie dumna.
naprawdę!
Chociaż też zła, bo miałam się uczyć.
A nie pisać dla moich czytelników
oraz słuchać Olly'ego Murs'a
i jego występów z X factor 
Przepraszam za full błędów
Mam nadzieje że się nie gniewacie ;)
Pogoda się przejaśniła więc spadam
Postaram się napisać dziś coś na 2 bloga 
;*

1 komentarz:

  1. Proszę, niech to się wyjaśni. Nie chcę, żeby się rozstali. :c

    OdpowiedzUsuń