środa, 7 marca 2012

XVI rozdział

Nic nie czułam.., a raczej nic dobrego. Bolała mnie głowa i ręka. To dosyć dziwne skoro miałam wypadek samochodowy to powinny mnie boleć obie nogi.- Myślałam. Powoli zaczęłam otwierać moje oczy, sprawiało mi to trudność.  Kiedy otworzyłam prawe oko zauważyłam, że znajduje się w szpitalu podpięta do tysiąca rzeczy. Leżałam w łóżku, ale w pokoju nikogo niebyło. Nie dziwiło mnie to, że nieba przymnie Nialla albo Sam, mogli gdzieś pójść z lekarzem. Ale gdzie jest reszta pacjentów? Mieszkam w Londynie, a to nie jest film, że jak ludzie mają wypadek to mają własny pokuj. W szpitalach jest nawet po 5 osób w jednej sali. Moje przemyślenia na ten temat przerwał dziwny dźwięk, rozejrzałam się szukając skąd wydobywa się ten dźwięk. Nagle do pokoju weszła pielęgniarka z lekarzem. Przypominał mi dr. Housa, bo miał laskę oraz lekko zapuszczony zarost.
- Słyszy mnie pani?- Zapytał lekarz, pokiwałam głową
-Nazywam się Ken Lind i jestem twoim lekarzem. Czy pamiętasz, co się wydarzyło?- Zapytał zapisując wszystko w papierach.
- Tylko samochód i uderzenie.
- tak zgadza się brałaś udział wypadku drogowym. Ciężarówka wjechała w twój samochód. Twój stan był bardzo zły, ale już jest trochę lepiej. Świadczy to o twoim obudzeniu się ze śpiączki farmakologicznej. Zdecydowaliśmy się na to, to znaczy ktoś z twoich bliskich się na to zdecydował. Teraz odpoczywaj.- Powiedział i zaczął zmierzać w stronę wyjścia
- Panie doktorze?- Zaczęłam- Czy mogłabym się spotkać z tą osobą?
- No dobrze, ale tylko na chwile, zaraz przyjdzie.
Wyszedł. Byłam bardzo zmęczona, moje powieki kleiły się ze sobą. Ale muszę się spotkać z przynajmniej jedną osobą. Po chwili usłyszałam kroki zmierzający w stronę drzwi, a następnie ruszającą się klamkę. Drzwi się otworzyły i do sali wszedł Eric. Nie rozczarowałam się skąd, wiedziałam, że to właśnie on zadecydował tak. Wiedział, że będę cierpieć i podją taką a nie inną decyzje.
-Em, siostrzyczko. Dałaś popalić.- Powiedział delikatnie, ale z chytrym uśmieszkiem.
- Eric dobrze wiesz, jaka jestem.
- Dasz wiarę jak wszyscy się zamartwialiśmy przez te 2 tygodnie. Myślałem, że to przeze mnie, że już nigdy nie spojrzę na ten twój uśmiech.- Zaczął mówić, ale chwila, chwila 2 tygodnie?!
- Ktoś jeszcze przyszedł mnie odwiedzić czy o mnie zapomnieli?- Zapytałam
- Zapomnieć o tobie? Nigdy i nikt.  Na korytarzu czekają rodzice, Sam, i …- przerwał mu głos pielęgniarki wchodzącej do pokoju.
Wyprosiła go, a sama zabrała mi moją krew i wyszła. Próbowałam zasnąć, ale niemogłam. Zastanawiałam się, kto jeszcze był tam. Skoro Eric powiedział „i…” to znaczy, że jeszcze jedna osoba siedziała tam. Ale kto? Niall czy Kevin? Niall to mój chłopak, chyba, bo albo straciłam to wspomnienie albo nie poprosił mnie o to. Kevin był moim przyjacielem takim samym jak Sam. Bo znam go od samego dzieciństwa. Obydwoje mogli się martwić o mnie, a przynajmniej Ja bym się o nich martwiła. Postanowiłam się odprężyć, co zaskutkowało natychmiast snem. Obudziłam się około godziny 11. Niewinem, czemu lubiłam tą cyfrę. Trochę po 12 do mojego pokoju weszła Sam, trochę pogadaliśmy. Głównie to ona gadała, bo sądziła że jestem jeszcze za bardzo zmęczona żeby dyskutować na tematy jak się czuje. Nie zapytałam jej, kto jeszcze mnie odwiedzi, ale przed wyjściem powiedziałam.
- Eric, przyjedzie później. Twoi rodzice zaraz przyjdą. No i potem z górki. Trzymaj się, przyjdę dzisiaj wieczorem. Pa.
No i wyszła. Podczas tej krótkiej rozmowy dowiedziałam się, że zakupiła zwierzę do naszego mieszkania. Były to rybki, zobowiązała się przy tym, że będzie u nich sprzątać i zajmować się nimi. Uwielbiała je. Ja osobiście także uwielbiam zwierzątka, ale się do tego nie przyznam. Nielubię sprzątać. Nastepnie przyszli w odwiedziny moi rodzice, myślałam, że Niall będzie walić drzwiami i oknami. Żeby mnie zobaczyć, a tu nic. Było mi trochę smutno z tego powodu.

 Zapraszam serdecznie do komentowania oraz obserwowania mojego blog , bo to bardzo mi pomaga. Nawet te złe komentarze są po to żeby się zmienić.
Jak sądzicie, Niall coś sobie zrobił? Pożucił Emme?
Nie mam jeszcze pomysłu co mogło się stać. Więc pomóżcie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz