czwartek, 9 lutego 2012

IV rozdział

(Oczami Emmy)

            Chłopcy zabrali nas samochodem na polane, krajobraz był bajkowy. Nieopodal znajdował się wodospad. Pięknie.
-Niall! -powiedziałam groźnie, widząc przerażona minę chłopaka pocałowałam go w policzek
-Pięknie tu.
-Masz racje. Jak znaleźliście to miejsc?- zapytała Sam
-Moi dziadkowie mieszkają niedaleko- odpowiedział
- Naprawdę?? –Zapytałam
-Tak
            Doszliśmy do rozłożonego koca z wielkim koszem. Mam nadzieje że jest tego dużo, bo jestem głodna. Usiedliśmy, Sam i Ja założyliśmy okulary i podciągnęliśmy bluzki, aby się trochę opalić. Po pewnym czasie usłyszałam jak zaczyna burczeć mi w brzuchy, więc się podniosłam i zaczęłam szukać wzrokiem, Niall i Zayn. Ale niebyło ich, szturchnęłam Sam, a ona popatrzyła się na mnie zdziwiona.
-Co się stało??-Zapytała
-Gdzie chłopaki?- Odpowiedziała, rozglądając się.
-Niewiem, ale jeśli ich nie ma to chodź – powiedziała, uśmiechając się chytrze.
            Nie lubiłam tego, bo to oznaczało, że ma jakiś plan. A plany plus Sam równa się zły pomysł. Pociągnęła mnie zasobą, zabierając po drodze nasze rzeczy. Wiedziałam, co knuje chciała się przed nimi schować. Zaciągnęła mnie w tym celu za jakąś skale, jeszcze chwile patrzyłam na polane. Aż wkońcu spojrzałam na Sam przyglądała się czemuś z niedowierzaniem, postanowiłam sprawdzić na co się gapi  i zobaczyłam Zayn’a flirtującego z jakąś blondyną. Niewiedziałam co powiedzieć, więc szybko wyjęłam komórkę i zadzwoniłam po Erica, który pracował niedaleko, szliśmy z Sam w stronę jezdni.
-Braciszku, wiesz, że nigdy cie o nic nie proszę. Ale przyjedz tu proszę i zabierz nas- powiedział do słuchawki błagalnym głosem.
-Ale, co się stało Em??- zapytał zmartwionym głosem, w oddali było słychać głośną jezdnie.
- Po prostu przyjedz, namierz moja komórkę GPS-em.
-Dobrze już jadę.
-Czekamy – powiedziałam i zakończyłam rozmowę.
-Już dobrze, zaraz będziemy w domu. Będzie tak jak miało być na początku…- nie dokończyła, bo mój wspaniały brat przyjechał.
-Em, co się stało?- Zapytał troskliwie Eric
-Nic szczególnego, po prostu zabierz nas do domu – powiedziałam i zrobiłam minę kota ze Shreka.
-Jasne, akurat mam przerwę, wsiadajcie.
            Usiadłyśmy obie z tyłu, wiedziałam, że posiadam najwspanialszego brata na ziemi. Podałam bratu adres zamieszkania i zaczęłam głaskać Sam po głowie.
- A kurde niby, dlaczego Ja mam płakać?!- popatrzyłam na nią zaskoczona
-Ale jak to?
-Przeciesz nie powiedział, że mu zależy na mnie?- Zapytała, odpowiedziałam przecznie
-No właśnie, czyli nie okłamał mnie. Trochę mi zależało, ale przejdzie trzeba iść do przodu!! Nie będę płakać z tego powodu, bo po co? Wybrał sobie inną!!-Miała rację
-Masz rację –powiedziałam
             Kiedy dojechaliśmy pod dom, podziękowałam bratu i umuwilismy się na kawę. Uściskałam go i poinformowałam o niespodziance rodziców.
(Oczami Nialla)
            Wróciłem ze sklepu na polane, a tam pusto. Nikogusieńko nawet Zayna, który obieca pilnować dziewczyny. Gdzie oni do cholery są?? Pewnie chcą mi wyciąć numer!
Nie, chyba jednak nie. Poszedłem obok skałek, wtedy zobaczyłem Zayna, szybko do niego podbiegłem, jednocześnie odciągając go od jakiejś blondyny.
-Stary, gdzie Em i Sam?- spytałem ,miejąc nadzieje że wie gdzie są.
-Nie wiem, nie ma ich z tobą??
-Przeciesz poszedłem do sklepu po coś do picia. A Wogule co ty robisz z ta babą??
-No tak jakoś zagadała mnie. Myślisz, że mogły mnie zobaczyć???
-No, jeśli ich nie ma to niestety tak.- Powiedziałem dzwoniąc do Emmy. Naszczęście odebrała i odszedłem od Zayna kilka kroków.
-Emma?- Zapytałem upewniając się
-Niall?
-Tak to Ja. Słuchaj musze cię przeprosić, Ja poszedłem do sklepu i niedawno wróciłem. Wtedy zauważyłem Zayna, ale on niewiedział gdzie jesteście myślał, że poszliście ze mną. Przepraszam, że poszedłem do sklepu, mam nadzieje, że nie zakończysz naszej znajomości przez to, że mój przyjaciel, zapomniał o was. Proszę spotkaj się ze mną jeszcze.- Powiedział błagalnym głosem, czułam, że jeśli odmówię załamie się.
-Niall, słuchaj nie mogę się z tobą spotkać. Bardzo mi przykro, ale już się umówiłam ze swoim bratem na kawę. Może, kiedy indziej, ale nieprędko Sam mówi, że nic jej nie jest, ale czuje, że nie dokońca.
-Dobrze rozumiem doskonale, pewnie będę miał to samo z Zayn’em. Może spróbujemy to naprawić??
-No jasne, że tak, ale nie dziś, może we wtorek?
-Okej będę musiał wytrzymać do wtorku. Do zobaczenia, kochana.
-Do zobaczenia-odpowiedziała i się rozłączyła.
            Kochana?? Stary co ci się stało? –zapytałem sam siebie, ale nie uzyskałem odpowiedzi.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz